środa, 11 maja 2011

Przedmurze chrześcijaństwa

Bitwa pod Warną - miniatura z kroniki Marcina Bielskiego z 1564 roku, źródło: Wikipedia


Ostatnimi czasy wpadła w moje łapki niewielka, licząca ok. 150 stron książka autorstwa znanego historyka Janusza Tazbira "Polskie przedmurze chrześcijaństwa. Mity a rzeczywistość." W większej części opowiada ona o roli Polski w walce ze wschodnią barbarią w wiekach XVI i XVII. Mnie z racji tematyki bloga (czyli mniej więcej lat 476-1492) zainteresowała część poświęcona średniowieczu. Książka znakomicie pokazuje jak istotna była pozycja średniowiecznej monarchii Jagiellonów w nieformalnym systemie obronnym całej Europy.



W książce możemy wyczytać jakie państwa były powszechnie uznawane za barierę od świata muzułmańskiego oraz innych zagrożeń. We wczesnym średniowieczu państwem takim było Bizancjum. Po jego upadku wiele się zmieniło. Węgry, Cypr, Kreta, Republika Wenecka, Hiszpania, Austria, oraz Polska - w odniesieniu do tych państw i obszarów używano określenia przedmurza (łac. antemurale).


Niezwykle zainteresowały mnie fakty dotyczące Władysława III Warneńczyka - króla Polski i Węgier. Do tej pory nie wiedziałem, jak wielkie nadzieje łączono z jego feralną, bo zakończoną śmiercią władcy - wyprawą (o tej sławetnej śmierci pisałem już w innym kontekście tutaj). Władysław jawił się jako zbawca całego Zachodu, nowy wielki krzyżowiec - równy Ryszardowi Lwie Serce, czy Godfrydowi de Bouillon. Znany włoski humanista epoki Francesco Filelfo pisał pod adresem króla między innymi takie słowa: 


„Ciebie świat zowie gwiazdą królów, Tyś jest przedmurzem całej rzeczypospolitej chrześcijańskiej,”.


„Ty  (…) zdobywszy Syrię i Egipt otworzysz na oścież całemu światu chrześcijańskiemu Ziemię Świętą.”



Liczono więc, że Władysław pokona Turcję, odbije Bałkany, później triumfalnie wkroczy do Konstantynopola, jako jego wybawca, a następnie pomknie przez Azję Mniejszą aż do Palestyny. Były to jednak raczej pobożne życzenia - nie było jasnego planu, nie było nawet spójnego dowództwa, Sama odwaga króla, który jako pierwszy polski król był nazywany obrońcą chrześcijaństwa, nie wystarczyła.



Samo pojęcie przedmurza w odniesieniu do Polski jako państwa pojawia się w dość ciekawych okolicznościach. Mianowice ma związek z wojną trzynastoletnią, toczoną z Zakonem Krzyżackim.



W 1462 roku do Krakowa - stolicy jagiellońskiego imperium, przybył kreteński arcybiskup Hieronim Lando. 27 listopada tego roku wygłosił przemówienie, zanotowane przez Długosza. Arcybiskup był cichym stronnikiem Krzyżaków - namawiał więc króla Kazimierza do zakończenia wojny z Zakonem, tak by mógł obrócić swe wszystkie siły przeciwko Turkom - prawdziwemu zagrożeniu, zgubie chrześcijańskich narodów.


W przemówieniu padły określenia - tarcza, mur, przedmurze (scutum, murus, antemurale) w odniesieniu do Polski. Słowa nawołujące do walki z Turcją nie padły na podatny grunt. Polacy nade wszystko próbowali uniknąć wojny z Wysoką Portą, jeszcze przez dłuższy czas - pamięć klęski pod Warną (niezwykły przypadek -  Władysław II jako jedyny w dziejach król Polski został zabity w bitwie) powstrzymywała nas przed jakąkolwiek interwencją - choć perspektywa Tureckich zastępów oblegających Kraków była coraz bliższa. Jeżeli chodzi o samo przemówienie arcybiskupa Krety, to nie wiemy dokładnie, czy słów o przedmurzu nie włożył w jego usta sam Jan Długosz. Nie jest to jednak według autora książki istotne - dzięki kronikarzowi otrzymaliśmy dokładną, chociaż symboliczną datę - 27 listopada 1462 roku - dzień w którym Królestwo Polskie nazwane zostało przedmurzem chrześcijaństwa - i miało za to zapłacić w kolejnych latach i stuleciach wysoką daninę krwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz