środa, 8 grudnia 2010

Czarni Gwelfowie - czarna śmierć


Katedra Santa Maria del Fiore we Florencji, źródło: Wikipedia

W szkole wspomina się co nieco o Gwelfach i Gibelinach. O Czarnych Gwelfach nie wspomina się prawie nic. Są oni jedną z zagadek średniowiecznego świata. Było to niemalże tajemne,  i wydaje się, że nieformalne, (choć pewne porozumienia bez wątpienia były) stronnictwo skupiające majętnych możnych, i obrotnych bankierów z północnej Italii. Przede wszystkim chodzi tu o elity Republiki Weneckiej - jednej z wielkich potęg ówczesnego świata (Wenecja była najdłużej egzystującym państwem o ustroju republikańskim). Ludzi tych łączyło tylko jedno - wspólne interesy, i chęć osiągnięcia jak najwyższego zysku. Za wszelką cenę. Po trupach. Czarni Gwelfowie, w przeciwieństwie do swych oponentów Białych Gwelfów, szukali oparcia w papiestwie, i byli skrajnymi przeciwnikami władzy cesarskiej.

Doża (książę) wenecki Enrico Dandolo, jest wedle historii jednym z inicjatorów IV krucjaty. Napiszę o niej kiedyś więcej, w każdym razie wiadomo jaki miała przebieg. Krzyżowcy zebrali się w Wenecji, mieli płynąć do Ziemi Świętej, nie mieli jednak pieniędzy na opłatę weneckich statków, które miały ich tam zabrać. Pomysłowy doża wpadł na pomysł by zapłacili w nietypowy sposób - pomagając w łupieniu miasta Zadar, na chorwackim wybrzeżu. Operacja była udana, ale łupy jednak niewystarczające. Padł więc nowy pomysł - najedźmy Konstantynopol, największą z metropolii w całej Europie, stolicę Cesarstwa Bizantyjskiego! Pomysł padł na podatny grunt. Doża Enrico miał z Bizancjum zadawniony, osobisty konflikt. Za młodu, podczas jednej ze swych podróży, wdał się w bijatykę, w jednej z konstantynopolitańskich (tak - długi wyraz) karczm. Pech chciał, że w ogniu walki stracił oko. Teraz, w 1202 r. po narodzeniu Chrystusa, miał okazję do zemsty na całym tym przeklętym (w jego mniemaniu) mieście. Skończyło się wielką rzezią i rabunkiem.

Ale motyw osobisty był tylko jednym z motywów ataku. Bizancjum było potężnym konkurentem Wenecji. Niewątpliwie, to właśnie tajemniczy Czarni Gwelfowie stali za pomysłem ataku, bez ich poparcia dla całej akcji do niczego by nie doszło. To ich statki zostały wykorzystane. Trzeba było zlikwidować przeszkodę w interesach, i przy okazji obłowić się kosztem bogatego miasta. Do Wenecji trafiło wtedy bardzo wiele bezcennych przedmiotów i kosztowności. A samo Bizancjum stało się praktycznie wenecką kolonią, faktorią handlową dla Włochów.

Po tym wydarzeniu, o cywilizacyjnym, przełomowym znaczeniu, Czarni Gwelfowie stali się w połowie XIII w. potęgą ekonomiczną. Długi u nich zaciągali nawet władcy europejskich państw. Jak to często bywa z długami, ciężko potem wyegzekwować ich zwrot. I ten problem mieli właśnie Czarni Gwelfowie.

Istnieją teorie, niepotwierdzone oczywiście, że to właśnie oni rozpętali w Europie epidemię dżumy, w XIV w. Epidemia ta znana jest szerzej jako "czarna śmierć". Zatruwali ponoć studnie i zboże. Dlaczego mieliby to robić? Otóż w ten sposób pomarło wielu ich dłużników, a ich majątki straciły na wartości, poprzez ogólny kryzys. Tu wchodzili Czarni Gwelfowie, którzy korzystając z koniunktury, skupowali te majątki po niezwykle niskich cenach. Bez cienia wątpliwości Wenecjanie objęli w ten sposób swoim monopolem całą północną Italię. Epidemia dziwnym trafem mocno dotknęła Florencję - rywalkę Republiki. Czarni Gwelfowie bardzo wzbogacili się na tych wydarzeniach. Czy naprawdę to oni stali za epidemią - nie wiemy, i pewnie już nigdy się nie dowiemy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz