poniedziałek, 7 lutego 2011

Trzy Joanny - groźne panny

Jean Auguste Dominique Ingres - Joanna d'Arc podczas koronacji Karola VII


źródło:  http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/2b/Ingres_coronation_charles_vii.jpg


Bohaterkami tego posta będą trzy niezwykłe kobiety. Przypadek sprawił, że łączą je trzy rzeczy: wszystkie pochodzą z Francji, wszystkie musiały walczyć z bronią w ręku i wszystkie mają na imię Joanna. Są to postacie autentyczne, kobiety średniowieczne, a zarazem wyłamujące się ze stereotypu kobiety średniowiecza. Posłuchajcie jak potoczyły się koleje ich życia.


Joanna de Clisson

Pierwsza w dzisiejszym zestawieniu jest żona francuskiego możnego Oliviera de Clisson. Ów możny popadł w konflikt z królem Filipem IV Pięknym, co skończyło się śmiercią tego pierwszego w 1313 roku. Joanna była bardzo kochającą żoną. Rozpoczęła więc swoją zemstę na królu. Sprzedała cały majątek, który jej pozostał i zakupiła 3 okręty wojenne. Nakazała pomalować je na czarno, na znak żałoby, żagle pomalowano zaś na czerwono. Flota małżeńskiej zemsty pływała u wybrzeży Francji i łupiła wszelkie statki, które były własnością francuskiego monarchy. Piraci Joanny nie oszczędzali prawie nikogo - wypuszczano zazwyczaj jednego albo kilku marynarzy, tak żeby donieśli o tym co się stało. Podobno pani de Clisson osobiście ścinała wielkim toporem głowy jeńców. Przez lata Joanna pozostawała nieuchwytna. Przeżyła nawet Filipa IV i wszystkich jego (dość szybko umierających) synów. Do pirackiej działalności zawiodła Joannę rozpacz po śmierci męża. Jej duch podobno krąży do dziś na zamku Clisson.


Joanna d'Arc

Kolejną kobietą jest Joanna d'Arc. Jest to chyba najlepiej znana kobieta średniowiecza. Charyzmatyczna, wojownicza, odważna, uznana za świętą. To inicjatywie tej chłopskiej córki, Francja zawdzięcza tak naprawdę wyzwolenie spod angielskiego buta. Usłyszała anielskie głosy, które nakazały jej rozpocząć walkę. Wyobraźcie sobie jak wielka musiała być jej determinacja - ona, prosta, niespełna osiemnastoletnia dziewczyna ze wsi wystarała sobie audiencję u króla Francji Karola VII. Mało tego, zrobiła na nim wielkie wrażenie. Było w niej coś, jakiś ogień, który sprawił, że Karol jej uwierzył. Monarcha zaufał wieśniaczce, która miała poprowadzić cały kraj do walki. Brzmi jak zupełne wariactwo, ale jak to zazwyczaj bywa w tym szaleństwie była metoda. Armia na której czele stała Joanna, wyzwoliła w 1429 Orlean od angielskiego oblężenia. Trudno zaprzeczać, że to właśnie ona namawiała do ataku zniechęconych walką rodaków. Kolejne wielkie zwycięstwo pod Patay w tym samym roku, było swoistą zemstą za francuskie klęski pod Crecy i Azincourt. Należy jednak wspomnieć o jej niezłomnych towarzyszach takich jak La Hire czy  Jean Poton de Xaintrailles, którzy uzupełniali charyzmę dziewczyny doświadczeniem wyniesionym z pól bitewnych. Joanna faktycznie jawiła się jako wysłanniczka Boga, która zakończy ten straszliwy, długotrwały konflikt. Tak się jednak nie stało. Los odwrócił się od niej, i okrutnie z niej zadrwił. Joanna została schwytana w Compiegne przez angielskich sprzymierzeńców - Burgundczyków. W niewoli zapomnieli o niej jej dawni przyjaciele. Wytoczono jej zupełnie bezprawny, gwałcący wszelkie zasady proces, że tak to nazwę pseudo-inkwizycyjny, w którym Joanna zachowywała się kapitalnie, z wielką zręcznością i inteligencją odpowiadała na pytania śledczych (zresztą proces ten to temat o którym na pewno jeszcze napiszę, ze szczegółami). Mimo braku dowodów na herezję Joanny, skazano ją na śmierć. Była to decyzja haniebna, która nie miała nic wspólnego z religią, czy sprawiedliwością, za to sporo z polityką. Zginęła 30 maja 1431 roku, spalona na stosie przez swoich oprawców.  Kanonizowana została w 1920 r. Oddała życie, ale dała też impuls dla Francji, od czasu jej wystąpienia Francuzi odnosili już niemal same zwycięstwa, i w 1453 wygrali wojnę, nazywaną dziś wojną stuletnią.


Joanna de Montfort

Ostatnią bohaterką tego posta jest żona księcia Bretanii, Johna de Montfort. Jej mąż dostał się w 1341 roku do niewoli, podczas wojny o panowanie w Bretanii będącej częścią wojny stuletniej. Od tej pory to ona musiała przejąć obowiązki męża, kontynuowała walkę. Stanęła na czele obrony oblężonego  przez wojska Filipa VI miasta Hennebont, gdzie wykazała się niezwykła odwagą. W pełnej zbroi powiodła swych rycerzy do ataku na oblegających, zadając im wielkie straty. Kobietom z miasta nakazała skrócić znacząco spódnice, tak żeby mogły swobodnie poruszać się po murach, i pomagać w obronie (i tak oto spódniczki mini zjawiły się na arenie dziejów;). Joanna atakowała wrogów jeszcze wiele razy, wyprowadzając ataki przez sekretną furtę w murach miejskich. Wygrała, oblężenie zostało zwinięte. John de Montfort powrócił nawet z niewoli, ale zaraz potem zmarł. Jego dzielna pani kontynuowała wojny męża jeszcze przez jakiś czas do spółki ze swoim synem. Trafiła jednak do niewoli, aż na 30 lat, i w tejże niewoli zmarła.


Powyższe historie świadczą o tym, że w kobietach drzemie niesamowity potencjał. Trafiają się czasem harde przedstawicielki płci pięknej, które potrafią trochę namieszać w historii. One nie potrzebowały parytetów, żeby zaistnieć ;)

2 komentarze:

  1. Przypadek Joanny D`Arc doskonale pokazuje, że procesy polityczne i intryganctwo znane są ludzkość od samego początku. Jednak ta historia pokazuje również jak przewrotną i wcale nie tak jednoznaczną była epoka średniowiecza niby kobiety miły swoje miejsce daleko za Bogiem Aniołami, Świętymi, mężczyznami i ich synami a pojedyncze przypadki tylko przypominają o ich wiekopomnej roli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie tak. Moim skromnym zdaniem kobiety były wtedy generalnie w lepszej sytuacji niż dzisiaj. I jeszcze spróbuję tą tezę udowodnić :)

    OdpowiedzUsuń