Mało pasjonujący temat - ale jeżeli kiedyś zdarzy wam się wejść w posiadanie kolczugi albo miecza warto wiedzieć jak się takowe oporządzenie konserwuje. Pranie zwykłych rzeczy można zostawić kobietom (wszystkim wyprawom krzyżowym towarzyszyły hordy praczek - serio :)
Najlepszym sposobem na konserwację miecza było oddanie go w ręce wiernego giermka. Ten już wiedział co robić. Doskonałym i powszechnie dostępnym środkiem był ocet. Giermek maczał w nim szmatkę i dokładnie pucował broń. Z wypucowaniem kolczugi radził sobie w inny sposób. Do dużego worka wsypywał piach i wlewał octu. Następnie do worka wrzucał kolczugę i trząsł workiem przez dłuższy czas, tak żeby piach ze środkiem konserwującym wdarł się w każde załamanie pancerza.
A o uzbrojenie dbać trzeba. Przekonał się o tym bohaterski Ryszard Lwie Serce. Jak głosi krótka historyjka z czasów III krucjaty, gdy królewski orszak przejeżdżał przez pewną wieś, monarcha zauważył, że jeden z chłopów posiada sokoła. Wzburzyło to królewską mość do granic wytrzymałości. Postanowił ukarać krnąbrnego chłopa, gdyż sokół - zwierzę szlachetne, i tylko panowie mają prawo go używać! Płazem miecza zdzielił chłopa, a tu co? Miecz pękł! Skruszył się jak porcelana! Mam dwie teorie: albo Ryszard kupił trefny miecz, od płatnerza - partacza, albo nie czyścił go zbyt często octem, i oręż skorodował. Gdyby czytał tego bloga, na pewno można by temu zapobiec...
Pod koniec zeszłego roku szumnie zapowiadałem "swego rodzaju ofensywę postów". Nie udało się z przyczyn obiektywnych (sesja). Dlatego też teraz nic nie zapowiadam. Posty w działach tematycznych pojawią się wtedy... kiedy się pojawią :) Ale pojawią się na pewno.
W końcu drogi Galahadzie doczekałem się kolejnego postu i to z lekka nutką humoru. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń