Są ludzie, którzy po swojej śmierci, stanowią większe zagrożenie niż za życia. Jednym z takich ludzi był bohater rekonkwisty, Rodrigo de Vivar, zwany El Cid (hiszpańska wersja arabskiego słowa "Pan"). Rekonkwista ginie dziś w odmętach historii. Przechadzając się po pięknym pałacu Alhambra w Grenadzie, czy innych urokliwych miejscach w Hiszpanii, nie ma się pojęcia jak zaciekła wojna toczyła się na tych terytoriach między dwiema cywilizacjami, odwiecznymi wrogami skazanymi na wojnę totalną, przerywaną jedynie krótkimi okresami pokoju. Chrześcijaństwo i Islam starły się na Półwyspie Iberyjskim, w wojnie trwającej setki lat. A każda wojna ma swoich bohaterów.
Rodrigo urodził się około 1040 roku (data urodzin nie jest pewna) w Vivar. Na dworze króla Kastylii szkolił się na rycerza, i stał się potężnym wojownikiem (według legend, w jednej z bitew zabił trzystu Maurów - liczba może przesadzona, ale jestem skłonny uwierzyć, że bliska prawdy). Rodrigo uczestniczył w wojnach domowych na terytorium Kastylii. Posiadał podobno oswojonego lwa, którego traktował jak domowego kota. W 1076 roku, w wyniku różnych machinacji został wygnany z królestwa, i od tej pory stał się najemnym rycerzem, który wraz ze swoimi ludźmi walczył zarówno dla chrześcijan jak i muzułmanów (co burzy nieco jego mit chrześcijańskiego bojownika za wiarę). Największym zwycięstwem Rodriga było zdobycie Walencji (należącej do dynastii Almorawidów) w 1094 roku. Rycerz władał Walencją aż do swej śmierci w 1099 roku.
Właśnie z tą śmiercią wiąże się ciekawa historia. Otóż na 30 dni przed swym zgonem Rodrigo miał sen. Śniła mu się właśnie jego własna śmierć. Nakazał swym ludziom by nie chowali go w ziemi, ale jeszcze raz posadzili go na rumaka, tak by mógł uczestniczyć w boju. Tak też się stało. Powrót zmarłego władcy, który wyglądał na koniu jak żywy, wywołał potężny efekt psychologiczny. Maurowie uciekali na sam widok zmartwychwstałego Rodriga. Cyd został potem osadzony na tronie, na którym jego truchło siedziało jeszcze dziesięć lat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz